sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 13

Wyobraźcie sobie autokar pełen dzieciaków jadący na obóz letni. Już? Dobrze, to teraz wprowadzimy kilka zmian. Po pierwsze: kierowca autokaru to facet o oczach na całym ciele, których jest chyba ponad setka, po drugie: to nie są zwykłe dzieciaki tylko półbogowie, po trzecie: główną atrakcją jest tu magiczna broń, po czwarte: jestem tu też ja, nie tylko półbóg, ale też potomkini jakiegoś faraona, którego mumia leży teraz w jakimś muzeum, albo w egipskiej piramidzie i po piąte: nie jedziemy na zwykły obóz, tylko na Obóz Herosów. No i to już chyba wszystkie ważniejsze informacje. Niedawno wyjechaliśmy z miasta, Percy siedział z Annabeth a ja nie mieszałam się w to, niech się sobą nacieszą, ja sobie pogram w Angry Birds. Siedziałam za nimi rozłożona na dwóch miejscach ze słuchawkami w uszach, z których aktualnie leciało "Nothing Left To Say" Imagine Dragons, których uwielbiałam bardziej od Nutelli. No i tak w bardzo przyjemnej atmosferze strzelałam sobie do tych zielonych świń, które były tak niewychowane, że nie dawały się zabić! No co to za maniery ja się pytam?! Poczułam na sobie wzrok grupki młodszych obozowiczów, spojrzałam przelotnie na nich i uśmiechnęłam się. Popatrzyli na mnie niepewnie po czym wrócili do rozmowy. Może chodziło im o mój telefon? Chyba tylko ja miałam coś takiego ze sobą, normalni herosi nie używali komórek bo ściągały one potwory czy jakoś tak, mnie dziwnym trafem to ominęło. Pewnie to egipski wpływ, magowie nie musieli się tym martwić. To chyba można zaliczyć na plus mojego dziwnego pochodzenia, przynajmniej coś, bo lista minusów była zbyt długa. Poczułam klepnięcie w ramię. Obejrzałam się na miejsce za mną. Zza oparcia wyglądał blondyn o elfiej twarzy, niebieskich oczach i uśmieszku, który od razu zdradził, że prawdopodobnie mam do czynienia z potomkiem Hermesa. Ściszyłam muzykę i wyjęłam jedną słuchawkę z ucha.
- Hej. - przywitał się jakby już mnie znał.
- Hej. - odpowiedziałam blokując telefon.
- Nowa? Nigdy cię nie widziałem. - zapytał. Naprawdę bezpośredni, no nie powiem.
- Byłam na obozie kilka tygodni temu, długa historia. - wzruszyłam ramionami.
- No tak, nie jestem całoroczny. Czyli zgaduję, że nikt cię jeszcze nie uznał, tak? - uśmiechnął się w jakiś taki sposób, który od razu wywołał u mnie taką samą reakcję. - No tak, ja sklerotyk zapomniałem się przedstawić, James, syn Hermesa. - dodał wyciągając do mnie dłoń.
- Kate, córka Posejdona i mag dwudziestego pierwszego nomu i najbardziej nieogarnięte stworzenie, jakie chodziło po tym świecie. - odpowiedziałam siadając jakoś po ludzku. James bez skrępowania przeskoczył nad oparciami i usiadł obok mnie.
- No no, stary Posejdon rozmnożył się w drugim egzemplarzu? I co to jest mag i ten nom? Myślałem, że już nic mnie nie zdziwi. - chłopak popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem. Poczułam, że lekko się czerwienię.
- Co do Posejdona... no ja już nie wnikam co on robił z moją matką, chociaż to jest raczej wiadome, a co do reszty... No wyobraź sobie, że egipscy bogowie też istnieją, a ja jestem pra do potęgi "n" wnuczką jakiegoś faraona z czego wynika, że jestem magiem, czyli... no jakby jestem związana z bogami, no i... nie umiem tego wytłumaczyć. - zaczęłam się plątać we własnych słowach. Nienawidziłam kiedy nie potrafiłam czegoś wyjaśnić. Wiecie jak to jest, kiedy coś jest dla ciebie tak oczywiste, że nie potrzebujesz znać definicji? No ja właśnie teraz tak miałam. Zamknęłam oczy i spróbowałam się skupić. - Dobra, jeszcze raz, w starożytnym Egipcie faraonowie, kapłani i tacy tam wynaleźli magię... chyba, tak mi się wydaje, no i to wiązało się z tymi wszystkimi hieroglifami i takimi podobnymi, one działają jak zaklęcia. A z bogami, no to trochę inna historia, to tak jakby od nich się zaczęło, ludzie ich przywoływali żeby skorzystać z ich mocy... i tak naprawdę to nie wiem jak to wytłumaczyć, wiem jak to brzmi, ale tak właśnie jest.
James patrzył na mnie przez chwilę i już myślałam, że stwierdzi, że mam coś z głową, a on co? Zaśmiał się! Ale nie tak szyderczo czy coś, to był szczery śmiech, no i przyznam, że słodki szczery śmiech.
- Dobra, jakoś częściowo rozumiem. Czyli tak jakby jesteś księżniczką. - popatrzył na mnie z podejrzanym błyskiem w oku. Teraz to ja się zaśmiałam.
- Taka ze mnie księżniczka jak z Aresa dyplomata. - odpowiedziałam. Oboje się zaśmialiśmy. Nagle jego wzrok padł na mój telefon. Zauważyłam zmieszanie na jego twarzy. - Wiem, dziwne, ale jakimś cudem ja nie ryzykuję używając telefonów, jakoś u mnie nie przyciąga to potworów. - wyjaśniłam. Chłopak prawie natychmiast się otrząsnął i uśmiechnął się po raz kolejny.
- No... to coś czuję, że możesz ubić niezły interes ze mną i moim rodzeństwem, co ty na to? - zapytał.
- Zastanowię się... Zależy czego będziecie chcieli. - wzruszyłam ramionami. Uniosłam wzrok i co zobaczyłam? Mojego braciszka szczerzącego się do mnie znad oparcia! Och świetnie, zaraz coś palnie!
- No no, siostra... - wymruczał z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- No braciszek, ty już lepiej wracaj do swoich romansów. - pokazałam mu język.
***
To, co zobaczyłam po przyjeździe do obozu przerosło moje wyobrażenia, wcześniej nie spodziewałam się, że będzie tu tylu herosów! Po prostu mnie zatkało. Dzieciaki w różnym wieku biegały między domkami ze swoimi bagażami, albo witali się. Mój kumpel z autobusu pobiegł ze swoim rodzeństwem do domku Hermesa, Annabeth zostawiła nas i poszła przywitać się ze swoim rodzeństwem.
- Chodź, musisz kogoś poznać. - powiedział Percy ciągnąc mnie za ramię na Wzgórze Herosów. Zanim tam dotarliśmy mój genialny brat wpakował nas na rudowłosą dziewczynę. Stanęliśmy naprzeciw siebie. Miała długie, lekko kręcone włosy, zielone oczy, a twarz usianą piegami. Była ubrana w zieloną koszulkę i dżinsy popisane mazakami. - Rachel, akurat cię szukałem. - odezwał się Percy.
- Hej Percy i... - popatrzyła na mnie uśmiechając się przyjaźnie. Chyba wszyscy mieli dzisiaj jakiś taki dobry dzień, że ciągle się uśmiechali. 
- Kate, miło poznać, od kogo jesteś? - zapytałam. Percy i Rachel zaśmiali się jakbym opowiedziała jakiś dobry żart. O co im chodziło? No co? Tylko zapytałam o jej boskiego rodzica tak? Czemu ja zawsze muszę być nieświadomie zarąbiście zabawna, chociaż sama nie wiedziałam czemu? Echhh te moje dziwne talenty. - O co chodzi? - popatrzyłam na nich pytająco. 
- Rachel nie jest herosem. - odpowiedział Percy. Co? To ja nic nie rozumiem. Jak zawsze, może Annabeth miała rację z tym, że jestem drugim Glonomóżdżkiem? 
- Jestem wyrocznią. - dodała rudowłosa. - No wiesz, tak jak w starożytności i takie tam.
- Dobra, nic mnie już na tym świecie nie dziwi. Miło cie poznać. - podałam jej dłoń. 
- I wzajemnie. - uścisnęłyśmy sobie dłonie. Nic by się nie stało, ale Rachel nagle zesztywniała. W jej oczach coś błysnęło, jakby zielona mgiełka, która zaraz zniknęła. Poczułam się jakby między naszymi palcami przeskoczył prąd. Nagle stało się coś dziwnego. Wszystko jakby zaszło mgłą i zobaczyłam dziewczynę w staromodnej sukni ze sztyletem w dłoni. Wyciągała do mnie rękę, ale w tej chwili zniknęła. Szybko się od siebie odsunęłyśmy. Rachel wyglądała jakby zobaczyła ducha. Spojrzała na mnie jakby chciała coś wyczytać z mojej twarzy. Ja też nic nie rozumiałam. Czułam się jakbym zeszła z karuzeli po kilku godzinach jazdy.
- Co jest? - zapytał Percy wodząc między nami wzrokiem.
- Ja... Nie wiem. - wymamrotałam potrząsając głową. - Rachel? - dodałam patrząc na dziewczynę.
- Nie wiem, muszę pomyśleć. - wyjąkała mrugając oczami. Percy wyglądał na zaniepokojonego, chyba dla tego zacisnął dłonie na moich ramionach. Wymienili z Rachel spojrzenia i wieszczka szybko się z nami pożegnała i odeszła. Uniosłam wzrok na mojego brata.
- O co chodzi? - spytałam. - Tylko nie mów, że nic, bo widzę, że się martwisz. - dodałam.
- Nie wiem, ale na razie nie ma czym się martwić, chodź, rozpakujemy się i idziemy na kolację. - odpowiedział ruszając w stronę domków. 
***
Dzień minął jakoś podejrzanie szybko. Po kolacji poszliśmy na ognisko rozpoczynające obóz. Po kilku ogłoszeniach Chejrona, powtórzeniu zasad i takich tam duperelach niektórzy zaczęli śpiewać, ogień na środku amfiteatru sprawiał wrażenie jakby dosięgał samego nieba. Wszyscy zaczęli nadrabiać czas, przez który się nie widzieli... No i jakoś to leciało. Cały czas nie mogłam znaleźć Nico, chociaż sama nie wiem czemu go szukałam. No i co? Mój wzrok padł na syna Hadesa, akurat teraz. Naprawdę nie wiedziałam czemu mi tak zależało, może po prostu mnie intrygował, ja zawsze wpycham się tam, gdzie dzieje się coś interesującego. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Popatrzył na mnie swoimi ciemnymi oczami, w których odbijał się blask ognia i chyba się uśmiechnął.
- Hej. - przywitałam się wymachując nogami. 
- Nie mów, że już tęsknisz. - odpowiedział.
- Też miło cię widzieć. - nie dałam się podejść. Popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek i wywrócił oczami. Ha! Wygrywam, na mnie nie ma dziada! - Co słychać? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- To co zawsze. - wzruszył ramionami. Nagle Chejron znowu pojawił się na środku amfiteatru, a obok niego Pan D. dyrektor obozu, Dionizos i tak dalej... Nie bardzo lubił swoją robotę. Szybko nas uciszyli i Chejron zaczął nawijać.
- Herosi! Mamy dla was niespodziankę. - wszyscy zaczęli szeptać między sobą - W te wakacje wspólnie z Obozem Jupiter urządzamy pierwsze w historii międzyobozowe igrzyska. Będą się one odbywać w obu obozach, w tym celu z pomocą Hefajstosa nasza arena treningowa została udoskonalona. Igrzyska będą polegać na dyscyplinach drużynowych i indywidualnych, z każdego obozu zostanie wybrana dwunastoosobowa reprezentacja. To na razie wszystko... - urwał a jego wzrok padł na Rachel. Dziewczyna znowu zesztywniała, z jej oczu i ust zaczęła wydobywać się zielona mgiełka i przemówiła głosem nienależącym do niej.
- Bliźniacze tablice od lat tysięcy poszukiwane, 
W świątyni nieznanej od wieków skrywane. 
Już cień Anioła Złotego na świat pada, 
Gdy syn niedoceniony zaklęcie wypowiada.
Historia znowu swój krąg zatacza,
Kiedy zapomniany potomek bunt wytacza... - i nagle urwała, chociaż byłam pewna, że nie był to koniec. Straciła przytomność, ale zanim upadła na podłogę złapało ją dwóch chłopaków. Wszyscy zrobili się strasznie niespokojni i na pewno nie chodziło o ogłoszenie Chejrona. Popatrzyłam na Nico pytająco.
- Co to było? - zapytałam.
- Przepowiednia. - odpowiedział krótko syn Hadesa.
- Ale... nie skończyła. - zmarszczyłam brwi.
- Wiem... ale nawet nieskończona źle wróży. Tylko nie rozumiem o co chodzi, nie było wspomnienia o herosach, albo bogach czy czymś takim. - stwierdził wstając ze swojego miejsca. Oboje pobiegliśmy do Chejrona, przy którym zbierali się już Percy, Annabeth, Jason, Piper i Leo. Wiedziałam, że wszyscy są tak jakby bohaterami obozu, Percy opowiedział mi o ich poprzednich problemach z Kronosem i Gają, dlatego wiedziałam też co to jest Obóz Jupiter.
- Nico, idźcie do domków. - nakazał centaur patrząc na naszą dwójkę.
- Ale... Może jakoś możemy pomóc! - zaprotestowałam.
- Kate, nie mieszaj się w to... - odezwał się Percy.
- Bo co?! Przypominam ci, że dalej nie wyjaśniło się gdzie zniknęła moja przyjaciółka, co nas zaatakowało wtedy pod szkołą i czemu były problemy z magią, więc nie mów mi, że jeżeli coś się dzieje mam się nie mieszać, bo wydaje mi się, że ja już jestem w to zamieszana. - przerwałam mu. Wszyscy popatrzyli na mnie z zaskoczeniem, jakby nie spodziewali się po mnie tak ostrego tonu.
- Kate, nie pomożesz nam z tą przepowiednią, idź z Nico, nie kwestionuję niczego, co mówisz, ale teraz nam nie pomożesz, to mogą być dwie oddzielne sprawy. - stwierdził Percy, ale nie patrzył na mnie, tylko na Nico.
- Ale... - zająknęłam się. W tym momencie syn Hadesa zacisnął dłoń na moim przedramieniu.
- Chodź, tak będzie lepiej. - powiedział odciągając mnie od reszty.
- Dzięki zdrajco. - praktycznie warknęłam, ale on wcale się tym nie zraził tylko szedł dalej.
- Nie marudź, tylko mnie posłuchaj, nie chcesz być zamieszana w żadną przepowiednię, Percy ma rację, ty też i szczerze wątpię, żeby to, o czym ty mówiłaś nie miało żadnego związku z tym tu, po prostu się uspokój i poczekaj. - zanim skończył mówić byliśmy już przy domku Posejdona.
- Każesz mi czekać kiedy moja najlepsza przyjaciółka może nie żyć, cierpieć, albo... - starałam się, naprawdę, ale oczy tak strasznie mnie piekły i wszystkie myśli o Sadie w mojej głowie po prostu nie dawały mi spokoju. Wszystkie te czarne scenariusze, sny, w których z nią walczyłam... Tego było za dużo! Zacisnęłam powieki, żeby się nie rozpłakać. Usłyszałam ciche westchnięcie i Nico zrobił ostatnią rzecz, jakiej się po nim spodziewałam - przytulił mnie.
- Przepraszam, wiem jak to brzmi i wiem jak się czujesz. - powiedział. - Czułem się tak samo kiedy moja siostra była na misji, cały czas bałem się, że jej  już nie zobaczę i... - urwał. Teraz to ja go przytuliłam. Nie spodziewałam się, że on jest taki... delikatny. I chociaż nie wiedziałam o co chodzi współczułam mu. Postaliśmy tak jeszcze jakiś czas i chyba trochę mi to pomogło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nope, chyba tylko końcówka wyszła tak, jak chciałam. Chcę Wam podziękować za tyle komentarzy i wejść, nie spodziewałam się, że będzie mi tak dobrze szło. I teraz muszę się pochwalić. Dostałam mój prezent na święta! Cały Percy w pięknym zestawie ^.^ Jaram się jak Grover puszkami. A teraz, jako, że pewnie już nic nie dodam przed świętami życzę Wam wesołych świąt, niech bogowie Wam sprzyjają, niech Octavian nie morduje Waszych misiów, Hera nie nasyła na Was swoich krów, a trener Hedge nie zje Wam wszystkich talerzy. =D
~Lucy (>^.^<)

10 komentarzy:

  1. Nico i Kate się przytulają?
    I Percy!
    Nie no ale Kate i Nico?
    I James!
    Masz mi wyjaśnić o co chodzi z Kate i Nico?
    A może Kate zostanie naszym heroso-auroro-mago-wyrocznio-hobbito-Jedi-jeźdźcem smoka?
    I Nico! Mój Nico! No jeden z tych dwóch...
    I igrzyska?
    Hmm... igrzyska śmierci od razu mi sie nasuwają na myśl.
    Kate to heroso-trybuto-mag!
    Który nie ma smoka :'(
    Nico delikatny?
    Tak więc kończę, życzę weny i abyś została pierwszym auroro-herosl-mago-Jedi-jeźdźcem smoka!
    A ja oczywiście drugim!
    I razem będziemy zabijać potwory naszymk mieczami świetlnymi latając na smokach...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Miała długie, lekko kręcone włosy, zielone oczy, na twarzy miała piegi." - masz tu bardzo złe i w ogóle bleee, powtórzenie słowa "miała".
    "Wiedziałam, że wszyscy są tak jakby bohaterami obozu, Percy opowiedział mi o ich poprzednich problemach z Kronosem i Gają, dla tego wiedziałam też co to jest Obóz Jupiter." - "dlatego" razem.

    Na Théodena, moje komentarze są ostatnio okropnie nieskładne i dziwne, ale rozumiesz... premiera "Pustkowia Smauga" (♥_♥) i inne bzdury, jak święta bez śniegu...
    Rozdział świetny, aczkolwiek trochę podejrzany ;p
    Nico i Kate = Kaco, ewentualnie Nite, bardzo mi się podoba ten duecik! Kibicuję im!
    Gratuluję weny, pozdrawiam, składam życzenia i żegnam,
    Shipperka Nite,
    Mad ;*



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech to! Zapomniałam... Masz rymowaną przepowiednię!

      Usuń
    2. Jejku, powieszę się za te błędy T.T Już lecę poprawiać, a co do przepowiedni... Nie umiem ich pisać, nigdy mi nie wychodzą, męczyłam się z nią od tygodnia a i tak jest okropna, ale mój mózg się zbuntował i nawet nie chciał jej skończyć ;__;

      Usuń
  3. Zacznę od końca:
    AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *.* Ja coś czuję, że oni będą razem. A jak tego nie zrobisz - hm, nie pozostawisz mi innego wyboru... :D
    Przepowiednia bardzo ciekawa, sto razy lepsza od mojej, która jest jakaś głupia i nie wiadomo jaka hahahahha Czekam na dalszy ciąg i ciekawi mnie co się wydarzy. Na pewno te sprawy Kate są z nią związane. JA TO WIEM.
    Już chyba mówiłam, że KOOOOOCHAM Kate hehehehe, na serio, uwielbiam ją.

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że napiszesz go szybciej niż ja wypocę z siebie swój 4 X.X
    Trzymaj za mnie kciuki, a ja Ci życzę duuuuużo weny i też wesołych Świąt i żebyś spędziła je przy choince w gronie rodziny :D
    BTW, też dostanę całego Percy'ego pod choinkę hehehehehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Teoretycznie wiem, że mówisz o książkach, ale czytając, ze dostałaś na święta całego Percy'ego od razu stanął mi przed oczami nagi Logan Lerman przewiązany czerwoną wstążką w pewnym strategicznym miejscu na ciele... dear god, padłam.
    Rozdział mi się podobał. jakiś taki... luźny i jakby jeszcze lepiej napisany od poprzedniego. Katy jest boska, ale mimo wszystko jak nie chcę, żeby była z Nico ;___;
    koli mnie w oczy brak akapitów. to znaczy niby one są, ale bardziej jako "entery", a przydałyby się chociaż małe wcięcia w tekście. tak naprawdę lepiej się czyta ;)
    tobie również życzę wesołych świąt i dużo weny.
    xo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy mam być poważna, czy też mega podjarana. Dobra, kapituluję. Nie umiem być poważna. Jeśli Kate jest największym nieogarem, to ja jestem zaraz po niej XD.
    Ale mimo tego, że rozdział mnie rozwalił tak, że nie wstaję, przeżyłam także chwilę grozy. Dlaczego? Już wyjaśniam. Otóż przedmiotem moich zmartwień jest nie kto inny jak James. Czemu akurat on? Ponieważ kiedy rozmawiał z Kate, miałam okropnie straszne wrażenie, że ich zeswatasz. Nie rób tego! Nie przeżyłabym!
    A tak w ogóle Kate mnie po prostu najzwyczajniej w świecie tak rozwala, że nie potrafię przestać się śmiać. Nie ma to jak pograć sobie w spokoju w Angry Birds, kiedy głupie świnie nie dają się zabić. Cóż, życie XD. Poza tym Imagine Dragons everywhere! "Nothing left to say" - boska piosenka. I ktoś (chyba Viria) zrobił do tego taki cudowny teledysk, że oglądnęłam z dwadzieścia razy.
    Poza tym dziwi mnie, że Percy stara się za wszelką cenę utrzymać Kate z dala od Przepowiedni. Tutaj chyba nie chodzi tylko o dobrego braciszka XD!
    I jeśli już mowa o niedokończonych Przepowiedniach, to czy tylko mi wydaje się, że Przepowiednia Siedmiorga powinna być dłuższa? Bo miała tylko 4 wersy, podczas gdy reszta miała po 6! Dziwne, prawda?
    I w dodatku ciekawi mnie, o co chodzi przy tym spotkaniu z
    Rachel. Najpierw sen Kate, teraz ta wizja. To mnie już zaczyna intrygować i pobudzać do refleksji (profesjonalne wyrażenia XD)!
    I teraz końcówka na końcu XD. Moje przerażenie się ulatnia, ponieważ pojawia się prawdopodobieństwo, że Kate jednak będzie z Nico (best couple ever <3). I ten przytulas na koniec był po prostu soooooo sweet <3 <3 <3. Mi już chyba naprawdę odbija na punkcie scen tomantycznych. Ale, ale, Nico delikatny? Sorry, ale po jego przeżyciach tu chyba delikatność nie wchodzi w grę (O LOL, czy ja coś przed chwilą właśnie skrytykowałam???).
    I jeszcze dodaję, że pomysł z igrzyskami jest superowo fantastyczno prześwietny XD! Obóz Herosów górą!!!!
    A na koniec tego komentarza chciałabym Ci życzyć radosnych, zdrowych i dpokojnych świąt. A w Nowym Roku dużo weny i żeby Twój zapał do pisania nigdy nie wygasł!
    I znowu mi się ten komentarz wydłużył. Ech, muszę się nagadać...
    Przesyłam telepatyczne uściski :*
    Tajemnicza

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG! Kocham Twoje rozdziały, zawsze się można pośmiać <3 Ma być Nico x Kate! Czyli Nite, to będzie świetne <3 No i ta relacja Kate - Percy, fura śmiechu :D A przepowiednia... Bardzo ciekawa, kompletnie nie mogę się domyślić, o co chodzi, czyli sukces! (Y) W ogóle świetny rozdział, nie mogę wyjść z podziwu nad Twoimi zdolnościami pisarskimi, jesteś naprawdę dobra!
    Tak więc z niecierpliwością czekam na kolejną dawkę Twoich umiejętności :3 Weeeeeeny~!

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej. No więc... OH GODS MEGA *.* KATE I NICO I JAMES I IGRZYSKA I TA PRZEPOWIEDNIA (WOW MISTRZOSTWO *o* ) I TO CAŁE ZAMIESZANIE I TYLE WSZYSTKIEGO NARAZ I W OGÓLE I... ummm świetne xD No więc pozdrawiam i weny życzę ^.^
    ~Miix

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba coś jednak łączy mnie z Katie. uwielbiamy tą samą piosenkę <3 w sumie, gdy zaczynałam czytać rozdział to ona właśnie leciała w moich słuchawkach. zrządzenie losu czy co?
    nie podoba mi się ta przepowiednia. jest taka... Rickowata. a gdy wujek Rick coś wymyśli to zawsze się coś dzieje. w tym przypadku wydaje mi się, że będzie wyglądało to podobnie.
    Nico i Katie??? czemu by nie. skoro nie może być z Percym to niech będzie z nią. byle by był szczęśliwy;)
    Wesołych świąt! no i weny!

    OdpowiedzUsuń