Sen zaczął się bardzo dziwacznie, nawet jak na mnie. Ubrana jedynie w niebieską togę biegłam przez gigantyczną, ciemna jaskinię. Jej sklepienie było tak wysokie, że widziałam tylko czubki stalaktytów zwieszające się ze sklepienia. Pod nogami miałam zeschłą trawę. W nieregularnych odstępach rosły czarne, powykręcane topole. Gdzieś daleko przede mną majaczył pałac z czarnego kamienia. Kiedy byłam kilka metrów od bramy obraz zasnuła mgła tak gęsta, że nie widziałam nawet czubka własnego nosa. Po chwili opadła i ciemność zastąpił pomarańczowy blask. Słyszałam syk i bulgotanie lawy. Teraz stałam nad brzegiem Jeziora Ognia w Duat. Znalazłam się na wyspie, na której mieścił się pałac Ozyrysa.
Usłyszałam coś w rodzaju szczeknięcia. Obróciłam się w stronę, z której dobiegał dźwięk i natychmiast zobaczyłam czarnego szakala pędzącego w moją stronę. Zwierzę w jednej chwili znalazło się przy mnie. Obiegło moje nogi i zmieniło się w czarnowłosego nastolatka o bladej cerze i ciemnych oczach. Miał na sobie czarne ubrania i glany. Szczerze? Gdyby nie te glany prawie krzyknęłabym "Nico!". Ale przecież syn Hadesa nie jest szakalem! No i to nie moja wina, że jest taki podobny do Anubisa. Różnią ich, chyba, tylko jakieś szczegóły, no i fakt zamiany w szakala i posiadania glanów. Nico nie jest też chłopakiem Sadie, ale to zupełnie inna sprawa. Bóg umarłych stanął przede mną z rękami założonymi przed sobą i tym swoim wyrazem twarzy, którego nigdy nie potrafiłam rozszyfrować.
- Szakal! - zawołałam uśmiechając się szeroko.
- Jesteś jedną z niewielu osób, które cieszą się na mój widok. - stwierdził Anubis wpatrując się we wrzącą taflę lawy.
- Oj tam, oj tam. - zaśmiałam się. Przewodnik umarłych jednak nie wyglądał na rozbawionego, jak to najczęściej bywało. Chłopak wpatrywał się w krajobraz za mną. Marszczył brwi, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- A ty znalazłaś sobie nowego chłopaka od śmierci. - stwierdził z udawanym fochem. Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi. Dopiero po chwili pojawiło się olśnienie. Nico... Prawie się zaśmiałam.
- Chodzi ci o Nico? - zapytałam, ale on nie odpowiedział. - Ledwie się znamy, poza tym on to nie ty... Nie jest bogiem, nie chodzi z moją najlepszą przyjaciółką... No i nie zmienia się w słodkiego szakala, którego mogę drapać za uchem. - powiedziałam. Anubis spojrzał na mnie jakby zastanawiając się jakby mi powiedzieć, że równie dobrze mogłabym nic nie mówić... A potem nagle zaśmiał się i przerzucił mnie sobie przez ramię. - Ej! Puszczaj! - zaśmiałam się.
- Poważnie? - spytał.
- Tak!
- Definitywnie?
- Puszczaj!
- Jak sobie życzysz. - i nagle zorientowałam się, że moja twarz znajduje się podejrzanie blisko lawy.
- NIE! NIE! - zaczęłam się drzeć i machać nogami. Bóg - szakal śmiał się z rozbawieniem a ja wrzeszczałam tak głośno, że pewnie pobudziłabym umarłych.
- No już, już... - powiedział stawiając mnie na nogi. Stanęłam przed nim posyłając mu spojrzenia mogące zabijać. Przeczesałam włosy dłonią, a Anubis uśmiechnął się do mnie złośliwie, jakby nie zauważał jak jestem wściekła.
I nagle chłopak zniknął, wszystko zrobiło się czarne. A kiedy obraz wrócił myślałam, że zaraz umrę. Byłam pod wodą! Zaczęłam krzyczeć, a co najdziwniejsze usłyszałam te krzyki. Kiedy poczułam wodę w ustach szybko je zamknęłam i zaczęłam wstrzymywać oddech. Wiedziałam, że Percy umie oddychać pod wodą, ale mój strach przed wodą nie pozwalał mi nawet spróbować. Moje stopy dotknęły piaszczystego dna, a ja zaczęłam się wierzgać. Spojrzałam w górę, byłam tak głęboko, że zastanawiałam się czemu ciśnienie mnie jeszcze nie zgniotło. W końcu nie mogłam już dłużej wstrzymywać oddechu i mimowolnie zrobiłam wdech. Naprawdę nienawidzę kiedy mam wodę w nosie, a teraz było to jeszcze gorsze. Skrzywiłam się, ale zdziwiło mnie, że nie zaczęłam się dusić ani nic podobnego. Kiedy zaczęłam normalnie oddychać woda pociągnęła mnie gdzieś przed siebie. Zanim się obejrzałam znalazłam się w wielkiej sali tronowej. Na tronie z koralowca siedział mężczyzna o czarnych włosach i brodzie, oczach w kolorze morskiej zieleni, takich samych jak moje i Percy'ego. I tak naprawdę nie potrzebowałam nic więcej, wiedziałam, że to był tata. Tylko, że nie był sam, przed nim w tęczy widziałam Percy'ego. Mój braciszek najwidoczniej musiał rozmawiać z Posejdonem przez Iryfon. Usłyszałam, że padło moje imię...
***
Obudziłam się z książką na twarzy. Pewnie wieczorem byłam już tak zmęczona, że zasnęłam przy czytaniu. Odłożyłam ją na bok i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Percy'ego nie było, wczoraj z Annabeth został wysłany do miasta na jakąś pomniejszą misję. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Potrząsnęłam głową żeby się rozbudzić. Poszłam szybko się ogarnąć, bo chyba i tak ominęło mnie śniadanie. Po dziesięciu minutach wyszłam z domku. W obozie panowało dziwne zamieszanie, wszyscy herosi zbierali się w pawilonie jadalnym i wydawali się dziwnie poruszeni. Poszła za nimi, po drodze próbowałam wypytać co się stało, ale nikt nie potrafił powiedzieć.
Kiedy w końcu dotarłam na miejsce zobaczyłam Chejrona próbującego uspokoić tłum. Obok niego stała Annabeth, ale wyglądała inaczej. Miała spuszczoną głowę, błysk w jej oczach przygasł. Poza tym jej ubrania były podarte a na twarzy miała kilka zadrapań. Ktoś mnie szturchnął.
- Co się dzieje? - zapytał Nico. Obróciłam głowę i prawie go pocałowałam. Nie żebym zrobiła to specjalnie, po prostu stał tak blisko, że jego głowa znajdowała się nad moim ramieniem. Oboje lekko się zaczerwieniliśmy i odsunęliśmy kawałek od siebie. Miałam mu odpowiedzieć, że nic nie wiem, ale wtedy Chejron wypowiedział słowa, które po raz kolejny wywróciły moje życie do góry nogami.
- Percy Jackson zaginął. - ogłosił centaur nie kryjąc smutku.
~Nico~
Po słowach Chejrona zapanowało zamieszanie. Wszyscy zaczęli mówić o Percym. Tylko ja i Kate staliśmy jak osłupieni wpatrując się w koordynatora zajęć. Nie chciałem w to wierzyć. Percy nie mógł zaginąć, był jednym z najlepszych herosów tych czasów. Nie mógł znowu zaginąć! Od razu przed oczami pojawił mi się taki, jaki wydostał się z Tartaru, wycieńczony, ranny, ledwie żywy... Tak nie mogło się stać, nie znowu. Bałem się, że znowu możemy go stracić. A wszyscy tylko szeptali coś między sobą zamiast zacząć coś robić. Czemu Annabeth na to pozwoliła, żeby to się stało?! Przecież z nim była. Chejron chyba coś mówił, ale nie słuchałem go. Szybko wybiegłem z pawilonu jadalnego. Chyba ktoś mnie wołał, ale nie zwracałem na to uwagi.
Wpadłem do domku Hadesa i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Rzuciłem się na swoje łóżko i ukryłem twarz w poduszce. Bałem się o Percy'ego. To było gorsze niż wtedy, kiedy spadł do Tartaru. Teraz nawet nie wiedziałem gdzie jest, co mu grozi czy jak go znaleźć. Wtedy przynajmniej nie był sam. Wyczułbym gdyby umarł, ale to wcale mi nie pomagało. Mógł teraz cierpieć, a ta myśl była jeszcze gorsza. I co jeżeli wyczuję, że nie żyje? To byłoby najgorsze... Może już nigdy nie zobaczę się z nim. Zawsze się bałem powiedzieć mu co czuję, a teraz chciałbym móc to zrobić. Nigdy nie oczekiwałem, że Percy to odwzajemni, za bardzo kochał Annabeth, chociaż ona trochę mnie irytowała. Czasami traktowała go jak dziecko, które bez niej nie może sobie poradzić... I naprawdę bolało patrzenie na nich razem, ale teraz wolałbym cierpieć tak cały czas, byle żeby on się odnalazł.
- Nico? - usłyszałem gdzieś koło mojego ucha. Byłem tak pogrążony we własnych myślach, że nie zauważyłem kiedy ktoś wszedł do domku. Ciepła dłoń delikatnie dotknęła mojego ramienia, ale wyczuwałem, że ta druga osoba drży. Uniosłem głowę i popatrzyłem prosto w błyszczące, zielone oczy, takie same jak oczy Jacksona.
- Nic mi nie jest Kate, zostaw mnie. - mruknąłem odwracając głowę. Ona i Percy mieli dokładnie takie same oczy... To naprawdę wszystko jeszcze bardziej komplikowało. Czasami patrzyłem na nią i sam nie wiedziałem co myśleć. Miała tyle wspólnego z jej bratem, ale równocześnie sprawiała wrażenie zupełnie innej. Chociażby niedawno na treningu, kiedy wepchnąłem ją do stawu. Percy nie dość, że by specjalnie wskoczyłby jeszcze dalej, to jeszcze wykorzystałby to przeciwko mnie. Ona zamroziła wodę i sprawiała wrażenie wystraszonej.
- Nico, przecież widzę... Ja... Ja nie wiem o co chodzi, ale... - zaczęła trzęsącym się głosem, ale co chwila urywała jakby nie mogła mówić dalej. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Chyba starała się udawać, że nic jej nie jest, żeby mnie pocieszyć, ale widziałem, że w kącikach jej oczu zbierają się łzy. Westchnąłem i zrobiłem jej miejsce obok mnie.
- Mówiłem, że nic mi nie jest. - powiedziałem bez przekonania.
- Nie jestem ślepa, nie kłam. - odpowiedziała siadając obok mnie.
- Skoro tak, to ty nie udawaj, że nic się nie dzieje. - odparłem. Spojrzała gdzieś w bok najwyraźniej unikając mojego wzroku. Ona naprawdę była jakaś inna, bo kiedy tak na nią patrzyłem coraz bardziej chciałem ją przytulić i pocieszyć. Sprawiała wrażenie wystraszonej i zagubionej, a przy tym tak bardzo przypominała Percy'ego co dla mnie było nawet trochę... No słodkie! Co ona robiła mi z mózgiem?!
Przysunąłem się bliżej i objąłem ją ramieniem. Najpierw zesztywniała i od razu pomyślałem, że popełniłem błąd. Kate należała do takich dziewczyn, które potrafiły porządnie spoliczkować i nawrzeszczeć na faceta jeżeli zrobił coś, czego nie powinien. Ale przy okazji nie była aż taka ostra. Naprawdę nie potrafiłem powiedzieć jaka dokładnie jest, chyba sama nie była świadoma, że łączy w sobie tyle cech, że można było oszaleć.
Popatrzyła na mnie i szybko ukryła twarz w mojej koszulce i przytuliła się mocno. Objąłem ją i niepewnie pogłaskałem po plecach. Naprawdę nie wiedziałem czemu się tak zachowuję, po prostu czułem, że powinienem to zrobić.
- Przepraszam... To po prostu... No najpierw zniknęła Sadie, teraz Percy i... Sama nie wiem, boję się o nich. Cały czas myślę, że już nigdy ich nie zobaczę. - powiedziała stłumionym głosem. Chciałbym jej powiedzieć, że będzie dobrze, że nic im się nie stanie, ale prawda była taka, że sam w to ni wierzyłem.
- Chejron nie pozwoli, żeby to tak zostawić... Na pewno zaczną szukać Percy'ego. Pewnie zorganizują misję. - odpowiedziałem. Już wiedziałem, że jeżeli tak będzie to ja jako pierwszy się zgłoszę.
- Jeżeli tak to ja się zgłaszam... A jeśli mi nie pozwolą to pójdę sama, albo z Carterem, Waltem, obojętnie... - stwierdziła.
- To niebezpieczne. - przypomniałem jej.
- A co mnie to? Ile można się ukrywać przed demonami i potworami? Sadie i Carter są ode mnie młodsi, a pokonali Apopisa, wy walczyliście z tytanami i gigantami. Teraz... ja też powinnam coś zrobić. - odpowiedziała. Uniosła głowę, a w jej oczach błyszczała determinacja.
- Nie mówiłem, że masz zostać, to twój wybór. Poza tym ja też idę. - powiedziałem. Popatrzyła na mnie jakby próbowała prześwietlić mnie na wylot. Chyba dałem jej za dużo do myślenia. Może zaczynała coś podejrzewać? Nie powinienem się przed nią tak otwierać...
- Zależy ci na Percym. Bardziej niż myślałam. - stwierdziła. - Czemu? - spytała. Poczułem się jakby ktoś przystawił mi nóż do gardła. Mimowolnie uciekłem wzrokiem w bok i modliłem się do wszystkich bogów, żeby się nie zaczerwienić.
- My... No po prostu trochę razem... Przeszliśmy. - spróbowałem się jakoś wywinąć. Dziewczyna przez chwilę się mi przyglądała, ale chyba uwierzyła w to, co powiedziałem bo pokiwała głową i nie zadawała więcej pytań.
Resztę dnia spędziliśmy na rozmowach o ewentualnej misji i planach szukania Percy'ego. Szybko się zgodziliśmy, że jeżeli nie zostaniemy przydzieleni do tego zadania zajmiemy się tym na własną rękę. Nie było nas ani na obiedzie, ani na kolacji. Nikt do nas nie szukał. Pewnie wszyscy byli w zbyt dużym szoku, żeby zastanawiać się gdzie zniknęliśmy. W końcu Kate zasnęła oparta o mnie, więc nie budząc jej położyłem ją na łóżku i po chwili sam zasnąłem.
~~~~~~Blogger mnie nie lubi! Nie wiem czemu ten rozdział sam się przeniósł do wersji roboczych i usunął z bloga ;-; Taki ze mnie informatyk, że ledwie czegoś dotknę a już wszystko psuję.
Ale cudo *.*
OdpowiedzUsuńNICO I KATE, KATE I NICO <3
Ale oni słooodcy! Nie spodziewałam sie takiej akcji ^^
Ahhh...kocham <3
BOGOWIE, DZIĘKUJĘ! Tak bardzo, bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię, jak tylko się ogarnę to idę pisać ^^
Tak po namyśle... jednak dobrze, że to Percy'ego porwałaś xD Ale nadal się zastanawiam, dlaczego? I na stówę jest razem z Sadie.
Ja chcę Kate na misji! I Nico! Ale niech oni nie będą razem ;_;
Anubis jest taki bardzo kochanyy <3
A Annabeth to tępa pizda, o.
I dziękuję za dedykację ^^
Jak dużo Nico <3 kocham ten rozdział! tylko czemu Percy zniknął? no i szakalek się pojawił ^^ podobny do Nica? ciekawe!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział!
Życzę weny!
Nananana... Cup jest na starej nokijce i nie umie pisać, więc tymczasem musisz zadowolić się tym marnym komem: WOW!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te historię i po tym rozdziale zaczynam myśleć nad shipowaniem Nite ;3 soł słit *u*
Buziaczki
Twoja Cup :D
Genialne, genialne, genialne.
OdpowiedzUsuńKate + Nico
Uwielbiam to opowiadanie.
Czekam na kolejny rozdział
Proszę wpadnij na http://chaos-kontra-herosi-magowie.blog.pl/
"Chciałbym jej powiedzieć, że będzie dobrze, że nic im się nie stanie, ale prawda była taka, że sam w to ni wierzyłem." - uciekła Ci tu literka. Nie wierzyłem.
OdpowiedzUsuń"Nikt do nas nie szukał." - yy... nie. Nikt nas nie szukał, albo nikt do nas nie przyszedł.
*o* Kaco <3 Moje shipperskie serduszko bije. :D
Tak, więc... czekam na następny z niecierpliwością godną Białego Królika :)
Pozdrawiam,
Mad :*
Dzięki za znalezienie tych błędów, tak to ze mną jest jak kilka razy zmieniam zdanie T.T Jak wrócę do domu będę poprawiać.
UsuńMoże zacznę od początku. Albo od końca, jeśli wolisz tak to nazywać xD.
OdpowiedzUsuńNo więc pogubiłam się w tym wszystkim. Już nie wiem, czy Nico jest gejem, czy nie. Wydaje mi się, że chyba nie, ale ja ciągle coś kręcę i wychodzi inaczej niż było i każdy się potem zastanawia, o co mi chodzi. Mniejsza z tym.
Ale, ale... Ponieważ nie jestem tego pewna, nie wiem, czy Cię zabić, czy nie. Chyba nie, bo w końcu było trochę Kate i Nica (jak ich tam nazywacie? Kaco? xD). W każdym razie, jakkolwiek by się nie nazywało, to był cudowny fragment. Coś zupełnie w moim stylu, niczego innego do szczęścia nie potrzebuję (ale ze mnie romantyczka... xD)
Poza tym: dlaczego Percy zawsze musi zniknąć? W Obozie jest naprawdę mnóstwo półbogów, a tu zawsze Percy. To jest nie fair, szczególnie względem Annabeth i tyle. No i oczywiście względem Percy'ego Takie jest moje zdanie i koniec, kropka.
A co do tego snu, to był naprawdę dziwny. Najpierw ten szakal, co było nawet śmieszne, a potem ten Posejdon, co już było nie śmieszne, a dziwne. Szakal nawet spoko, ale nie czytałam KrK, więc nie do końca rozumiałam te wszystkie wzmianki o Sadie (tak, wiem, muszę się zabrać do lektury, tylko u mnie z czasem jest... hmm, kiepsko). A Posejdon i Percy to już może pozostawię bez komentarza, bo mnie trochę przeraża.
Dobra, kończę, idę uczyć się matmy, żeby nie było jak z historią. Miałam dzisiaj sprawdzian, a wiedziałam tylko tyle, że Kolumb w 1492 odkrył Amerykę. No i trochę słuchałam na lekcji, ale i tak mam tróję murowaną. No co, nie cierpię historii... :(
Pozdrawiam
Tajemnicza
Sama przyznałaś że to my mamy rację, więc z grzeczności nie zaprzeczę ^.^
OdpowiedzUsuńNiko, Niko, Niko, kocham Nico! Jak ty to robisz że ten Nico wychodzi ci taki... eee Riordanowy?! Drugi Riordan z ciebie *w* !
Ja już wiem jak bardzo zboczony był koniec i ty mi nie wmówisz że nie był! TEN KONIEC BYŁ ZBOCZONY, JA WIEM LEPIEJ! Może i nawet nic nie sugerujesz ale moja wyobraźnia to robi.
AWWW! Kate jest... dziwna! To też wiem!
KACO FOREVER!
No to ten... weny i obyś dodała jak najszybciej rozdział albo uzależnie się od sprawdzania czy nie ma nowego rozdziału... Na tobie spoczywa odpowiedzialność za moje zdrowie psychiczne XD
Zgadzam się z moim poprzedniczką.
OdpowiedzUsuńNico, Nico, Nico na zawsze. A z nim na równi Anubis.. <3
Kate ma być z Nico i tyle...
Percy zaginął? Niech Kate go szuka z Nico. Ploosiiee.... :D ( Smutna minka) Uciekną z obozu... Bez zgody Chejrona...
Ja chce kolejny rozdział.. Już, w tej chwili...
Pozdrawiam serdecznie
EmoDziewka
Wiedziałam, że taka akcja będzie <3 już dawno wiedziałam że będzie jakaś mega soł słit akcja z Koco <3 Chyba zacznę go shipować jak Gajżu! :3 (Gaja x Ci Żu). I na stówę Percy siedzi gdzieś teraz z Sadie... I koniec jest odrobinę dal mnie zboczony, ale ja sama jestem strasznym zbokiem :/ Ogólnie: chyba zostanę wyrocznią! :D Nico, Nico... Jest tak Nicowaty, że nie ogarniam tego XD Ale i tak jestem Team Leo :3 Anubis jest taki słoooooodki ;*
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko życzyć weny i przepraszam, że rozdział czytałam 2 dni temu, a dopiero teraz komentuje :P
naprawdę cudowny blog ... a to opowiadanie :) a sama zapraszam abyś oceniła mojego początkującego bloga ;) http://percy-and-annabeth-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo to komentuję.
OdpowiedzUsuńPrzez tą głupią szkołę nie miałam nawet czasu myśleć o czytaniu blogów, a co dopiero komentowaniu. A kiedy już znalazłam czas, to byłam święcie przekonana, że czytałam Twój ostatni rozdział!
No ale nadrabiam zaległości.
W rozdziale tyle się dzieje! Percy zaginął! Co się stało!? A wcześniej jeszcze Sadie. No nie, no nie, nie zabieraj ich wszystkich!
Nico i Kate są tacy AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *.* Co mnie to, że Nico kocha Percy'ego! Nico mnie to. Mnie obchodzi to, że oni razem są super i muszą być razem OMNONOMNONOM
Końcówka jest taka mega, mega wspaniała, no nie mogę *_______*
Musisz dodać szybko kolejny rozdział!
Rozdział super. Nie zauważyłam żadnych błędów. Nie mogę się doczekać kontynuacji. pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego początkującego bloga : http://wswiecieherosow.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards i Versatile Blogger Award
OdpowiedzUsuńhttp://chyba-sie-w-nim-zakochalam.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-awards-i-versatile.html
Mroczna