- Hej. - przywitał się jakby już mnie znał.
- Hej. - odpowiedziałam blokując telefon.
- Nowa? Nigdy cię nie widziałem. - zapytał. Naprawdę bezpośredni, no nie powiem.
- Byłam na obozie kilka tygodni temu, długa historia. - wzruszyłam ramionami.
- No tak, nie jestem całoroczny. Czyli zgaduję, że nikt cię jeszcze nie uznał, tak? - uśmiechnął się w jakiś taki sposób, który od razu wywołał u mnie taką samą reakcję. - No tak, ja sklerotyk zapomniałem się przedstawić, James, syn Hermesa. - dodał wyciągając do mnie dłoń.
- Kate, córka Posejdona i mag dwudziestego pierwszego nomu i najbardziej nieogarnięte stworzenie, jakie chodziło po tym świecie. - odpowiedziałam siadając jakoś po ludzku. James bez skrępowania przeskoczył nad oparciami i usiadł obok mnie.
- No no, stary Posejdon rozmnożył się w drugim egzemplarzu? I co to jest mag i ten nom? Myślałem, że już nic mnie nie zdziwi. - chłopak popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem. Poczułam, że lekko się czerwienię.
- Co do Posejdona... no ja już nie wnikam co on robił z moją matką, chociaż to jest raczej wiadome, a co do reszty... No wyobraź sobie, że egipscy bogowie też istnieją, a ja jestem pra do potęgi "n" wnuczką jakiegoś faraona z czego wynika, że jestem magiem, czyli... no jakby jestem związana z bogami, no i... nie umiem tego wytłumaczyć. - zaczęłam się plątać we własnych słowach. Nienawidziłam kiedy nie potrafiłam czegoś wyjaśnić. Wiecie jak to jest, kiedy coś jest dla ciebie tak oczywiste, że nie potrzebujesz znać definicji? No ja właśnie teraz tak miałam. Zamknęłam oczy i spróbowałam się skupić. - Dobra, jeszcze raz, w starożytnym Egipcie faraonowie, kapłani i tacy tam wynaleźli magię... chyba, tak mi się wydaje, no i to wiązało się z tymi wszystkimi hieroglifami i takimi podobnymi, one działają jak zaklęcia. A z bogami, no to trochę inna historia, to tak jakby od nich się zaczęło, ludzie ich przywoływali żeby skorzystać z ich mocy... i tak naprawdę to nie wiem jak to wytłumaczyć, wiem jak to brzmi, ale tak właśnie jest.
James patrzył na mnie przez chwilę i już myślałam, że stwierdzi, że mam coś z głową, a on co? Zaśmiał się! Ale nie tak szyderczo czy coś, to był szczery śmiech, no i przyznam, że słodki szczery śmiech.
- Dobra, jakoś częściowo rozumiem. Czyli tak jakby jesteś księżniczką. - popatrzył na mnie z podejrzanym błyskiem w oku. Teraz to ja się zaśmiałam.
- Taka ze mnie księżniczka jak z Aresa dyplomata. - odpowiedziałam. Oboje się zaśmialiśmy. Nagle jego wzrok padł na mój telefon. Zauważyłam zmieszanie na jego twarzy. - Wiem, dziwne, ale jakimś cudem ja nie ryzykuję używając telefonów, jakoś u mnie nie przyciąga to potworów. - wyjaśniłam. Chłopak prawie natychmiast się otrząsnął i uśmiechnął się po raz kolejny.
- No... to coś czuję, że możesz ubić niezły interes ze mną i moim rodzeństwem, co ty na to? - zapytał.
- Zastanowię się... Zależy czego będziecie chcieli. - wzruszyłam ramionami. Uniosłam wzrok i co zobaczyłam? Mojego braciszka szczerzącego się do mnie znad oparcia! Och świetnie, zaraz coś palnie!
- No no, siostra... - wymruczał z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- No braciszek, ty już lepiej wracaj do swoich romansów. - pokazałam mu język.
Już cień Anioła Złotego na świat pada,
Gdy syn niedoceniony zaklęcie wypowiada.
Historia znowu swój krąg zatacza,
Kiedy zapomniany potomek bunt wytacza... - i nagle urwała, chociaż byłam pewna, że nie był to koniec. Straciła przytomność, ale zanim upadła na podłogę złapało ją dwóch chłopaków. Wszyscy zrobili się strasznie niespokojni i na pewno nie chodziło o ogłoszenie Chejrona. Popatrzyłam na Nico pytająco.
- Co to było? - zapytałam.
- Przepowiednia. - odpowiedział krótko syn Hadesa.
- Ale... nie skończyła. - zmarszczyłam brwi.
- Wiem... ale nawet nieskończona źle wróży. Tylko nie rozumiem o co chodzi, nie było wspomnienia o herosach, albo bogach czy czymś takim. - stwierdził wstając ze swojego miejsca. Oboje pobiegliśmy do Chejrona, przy którym zbierali się już Percy, Annabeth, Jason, Piper i Leo. Wiedziałam, że wszyscy są tak jakby bohaterami obozu, Percy opowiedział mi o ich poprzednich problemach z Kronosem i Gają, dlatego wiedziałam też co to jest Obóz Jupiter.
- Nico, idźcie do domków. - nakazał centaur patrząc na naszą dwójkę.
- Ale... Może jakoś możemy pomóc! - zaprotestowałam.
- Kate, nie mieszaj się w to... - odezwał się Percy.
- Bo co?! Przypominam ci, że dalej nie wyjaśniło się gdzie zniknęła moja przyjaciółka, co nas zaatakowało wtedy pod szkołą i czemu były problemy z magią, więc nie mów mi, że jeżeli coś się dzieje mam się nie mieszać, bo wydaje mi się, że ja już jestem w to zamieszana. - przerwałam mu. Wszyscy popatrzyli na mnie z zaskoczeniem, jakby nie spodziewali się po mnie tak ostrego tonu.
- Kate, nie pomożesz nam z tą przepowiednią, idź z Nico, nie kwestionuję niczego, co mówisz, ale teraz nam nie pomożesz, to mogą być dwie oddzielne sprawy. - stwierdził Percy, ale nie patrzył na mnie, tylko na Nico.
- Ale... - zająknęłam się. W tym momencie syn Hadesa zacisnął dłoń na moim przedramieniu.
- Chodź, tak będzie lepiej. - powiedział odciągając mnie od reszty.
- Dzięki zdrajco. - praktycznie warknęłam, ale on wcale się tym nie zraził tylko szedł dalej.
- Nie marudź, tylko mnie posłuchaj, nie chcesz być zamieszana w żadną przepowiednię, Percy ma rację, ty też i szczerze wątpię, żeby to, o czym ty mówiłaś nie miało żadnego związku z tym tu, po prostu się uspokój i poczekaj. - zanim skończył mówić byliśmy już przy domku Posejdona.
- Każesz mi czekać kiedy moja najlepsza przyjaciółka może nie żyć, cierpieć, albo... - starałam się, naprawdę, ale oczy tak strasznie mnie piekły i wszystkie myśli o Sadie w mojej głowie po prostu nie dawały mi spokoju. Wszystkie te czarne scenariusze, sny, w których z nią walczyłam... Tego było za dużo! Zacisnęłam powieki, żeby się nie rozpłakać. Usłyszałam ciche westchnięcie i Nico zrobił ostatnią rzecz, jakiej się po nim spodziewałam - przytulił mnie.
- Przepraszam, wiem jak to brzmi i wiem jak się czujesz. - powiedział. - Czułem się tak samo kiedy moja siostra była na misji, cały czas bałem się, że jej już nie zobaczę i... - urwał. Teraz to ja go przytuliłam. Nie spodziewałam się, że on jest taki... delikatny. I chociaż nie wiedziałam o co chodzi współczułam mu. Postaliśmy tak jeszcze jakiś czas i chyba trochę mi to pomogło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nope, chyba tylko końcówka wyszła tak, jak chciałam. Chcę Wam podziękować za tyle komentarzy i wejść, nie spodziewałam się, że będzie mi tak dobrze szło. I teraz muszę się pochwalić. Dostałam mój prezent na święta! Cały Percy w pięknym zestawie ^.^ Jaram się jak Grover puszkami. A teraz, jako, że pewnie już nic nie dodam przed świętami życzę Wam wesołych świąt, niech bogowie Wam sprzyjają, niech Octavian nie morduje Waszych misiów, Hera nie nasyła na Was swoich krów, a trener Hedge nie zje Wam wszystkich talerzy. =D
~Lucy (>^.^<)