piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 3

Przyzwyczaiłam się do wielu dziwactw, naprawdę. Pawian jedzący rzeczy jedynie na literę "f"? Dobra. Śniadanie z krokodylem albinosem? Nie ma problemu. Gliniana figurka próbująca podbić wszechświat? Czemu nie? Duchowe podróże pod postacią drobiu? Zawsze spoko! Ale wielki potwór na szkolnym trawniku, który na ciebie warczy, chociaż ma dwie wężowe głowy, a węże przecież nie warczą! O nie, to już za dużo! Stwór był wielki, miał chyba trzy metry wysokości, dwie wężowe głowy na długich szyjach, długie kły, z których ściekał jad, przekrwione oczy, ciało niedźwiedzia, podejrzany kolczasty ogon i łapy orła o ostrych pazurach. Percy stanął jak wryty, ja z resztą też. Zdziwiło mnie, że widział tego stwora, powinien zemdleć albo go nie widzieć, przecież zwykli ludzie nie postrzegali magii ani nic z nią związanego. Świetnie! Po prostu cudownie! Oczywiście wzbudziłam jawne zainteresowanie naszego nieproszonego "gościa". Westchnęłam cicho i wyciągnęłam rękę przed siebie sięgając do Duat, Percy w tym czasie szukał czegoś w kieszeni, z mina jakby myślał, że ma tam cały arsenał. Po chwili wyciągnął zwykły, czarny długopis. Ja się pytam jak on ma zamiar długopisem zwalczyć to coś?! Zabije potwora długopisem?! No na pewno! Popatrzyłam na niego pytająco, akurat wtedy moja ręka postanowiła zniknąć w krainie duchów. Jackson zrobił wielkie oczy zapominając na chwilę o swojej "broni". Poczułam jak moje palce zaciskają się na lasce, przy okazji wyciągnęłam też magiczną linę, bo to całkiem normalne, ze noszę ze sobą sznur nie? Wyciągnęłam rękę z Duat, a twarz Percy'ego przybrała wyraz niedowierzania. popatrzyliśmy na siebie i praktycznie w tym samym momencie się odezwaliśmy.
-Ty go widzisz?-wypowiedzieliśmy to praktycznie równo i dokładnie tak samo się zdziwiliśmy.
-Zamierzasz go załatwić kijem i sznurkiem?!
-Chcesz go zabić długopisem?!
Gdyby nie ryk potwora zupełnie byśmy o nim zapomnieli.
-To nie długopis tylko magiczny miecz.-Jackson wywrócił oczami i odkorkował długopis, który natychmiast zmienił się w jaśniejący lekkim blaskiem miecz.
-To nie kij tylko laska maga.-odparłam a wilcza głowa, która kończyła moją laskę zaświeciła się.
W tym momencie między nas uderzyły oba wężowe łby kłapiąc zębami. Odskoczyliśmy na boki unikając zjedzenia bądź też pogryzienia. Percy zaczął obiegać potwora, kiedy ja zastanawiałam się jak poradzić sobie z dwiema głowami. Nigdy nie widziałam takiego stwora, nawet o nim nie słyszałam. Nie miałam pojęcia do czego jest zdolny. Najpierw pomyślałam to, co najczęściej przychodzi mi do głowy, po prostu wypowiedzieć "He-dżi" co, najprawdopodobniej, sprawiłoby, że stwór by się rozwalił na drobne kawałeczki, ale miałam tez świadomość, że może się to nie udać a zaklęcie zużyje całą moją moc. Przeniosłam wzrok na linę, która trzymałam w lewej dłoni i chyba już coś zaczęło mi świtać. Zauważyłam jak Percy próbuje wyminąć kolczasty ogon, w końcu się wkurzył i uderzył w niego. Miecz odbił się od skóry z głośnym brzdęknięciem. Chłopak chyba coś zaklął, ale kompletnie nie zrozumiałam słów. Przeniosłam wzrok z powrotem na potwora. Nie uda mi się wskoczyć mu na grzbiet, od razu mnie strąci, albo ogonem, albo głową, a ja ani z tym, ani z tym nie chciałam mieć styczności. Nagle w moim mózgu zapaliła się mała lampka. Szybko wypowiedziałam słowa mocy i prawie natychmiast na moich plecach zabłyszczały tęczowe skrzydła. Ciekawa sztuczka, specjalnie dla "fanów" Izydy, Sadie mnie kiedyś tego nauczyła, było to dość trudne, przynajmniej początkowo, ale potem okazało się, że to prawie to samo, co przywoływanie awatarów bitewnych przez magów Horusa. Lekko odbiłam się od ziemi a skrzydła mnie uniosły. Kątem oka zauważyłam Percy'ego, który po prostu przegenialnie robił minę "Ale o co chodzi?". Wzniosłam się na taką wysokość, żeby być mniej więcej naprzeciw obu łbów. Obie głowy zasyczały i śmignęły w moją stronę, w ostatniej chwili odsunęłam się na bezpieczną odległość rzucając przed siebie linę i wykrzykując "Czes", zaklęcie wiążące. Sznur szybko owinął się wokół oby szyi na tyle blisko głów, żeby porządnie utrudnić im życie. Potwór zasyczał z wściekłością i spróbował znowu zaatakować, ale związanie głów wyraźnie go spowolniło.
-Percy, teraz!-wydarłam się na całe gardło mając nadzieję, że chłopak zrozumie.
Jackson natychmiast przetoczył się pod potwora i wbił miecz prosto w jego klatkę piersiową. Stwór głośnio ryknął z bólu i zaczął się szamotać, ale już po chwili był stertą prochu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. No bo od kiedy długopisy są mieczami? Zleciałam na trawnik i wylądowałam obok Percy'ego. Tęczowe skrzydła natychmiast zniknęły a ja poczułam zmęczenie.
-Kim ty jesteś?-i znowu równocześnie zadaliśmy pytanie.
Oboje równocześnie spojrzeliśmy na siebie ze zmieszaniem. I co teraz powiedzieć? Dalej nie byłam pewna czy powinnam wyjawiać prawdę, ale co ja mam zrobić koro koleś posiada długopis zmieniający się w miecz?! Poza tym ten miecz wydawał mi się jakiś inny, dostrzegałam jakieś litery na głowicy, ale nie potrafiłam ich rozczytać. Zauważyłam, że on wbija wzrok w moja laskę. Cicho westchnęłam i otworzyłam usta żeby odpowiedzieć ale on mi przerwał.
-Moim ojcem jest Posejdon, też jesteś półkrwi? Musisz być, przecież widziałaś to...to coś, ale co ty zrobiłaś? Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Lepiej będzie jak zabiorę cię do obozu-odezwał się.
Zamurowało mnie. On jest synem Posejdona? Kojarzyłam to imię, ale tak słabo. To chyba był jakiś Grecki bóg czy coś takiego, może Rzymski...A kto ich wie! Za dużo podobieństw! Poza tym co to znaczy "półkrwi"? I o jakim obozie on pieprzył?! Nic nie rozumiałam.
-Nawdychałeś się czegoś? Przecież dobrze wiem, że to bogowie starożytnego Egiptu istnieją. Nie rozumiem o co chodzi z tym, że mam być półkrwi. I o jakim obozie try gadasz? Ja się nigdzie nie wybieram, najwyżej na Brooklyn. Jestem magiem 21 nomu, szkolę się w ścieżce Izydy pod przewodnictwem Sadie Kane, która razem ze swoim bratem pokonała wielkiego węża Apopisa pochodzącego z samego chaosu.-odpowiedziałam.
Jak ja zapamiętałam to wszystko? Sama nie wiem, ale przyłapywałam się na tym, ze klepałam tą formułkę już przynajmniej kilka razy i weszła mi w pamięć. Percy wyglądał na porządnie zaskoczonego, wyglądał trochę jakby ktoś z "Harry'ego Pottera" rzucił na niego Confudusa. No tak, mało mi dziwactw we własnym życiu więc dodatkowo czytam książki.
-Eee...co ty gadasz? Jakiego węża? Co to jest nom? I ta...Izyda, kim ona jest?-wyjąkał.
-Izyda jest boginią magii.-odpowiedziałam z lekkim znudzeniem-I nie "jakiegoś węża" tylko Apopisa. Prawie zniszczył cały świat, połknął Ra i zniszczył Maat, więc to nie jest "jakiś wąż".
-No ej, bez takich. Rozumiem Kronosa z manią wielkości próbującego zniszczyć bogów, albo świrniętą Gaję nasyłającą na Olimp gigantów żeby przejąć władzę...ale wąż połykający...tego...Re czy tam Ra, bez przesady.
Tym razem to ja musiałam mieć bardzo zaskoczony wyraz twarzy. Kronos? Gaja? O co tu chodzi, chyba to kojarzyłam ale...ledwie coś pamiętałam! To chyba coś z tymi Greckimi bogami. No ale niech mi nie wciska, ze oni istnieją!
-Co ty znowu gadasz? Gaja? Kronos? Olimp? Bogowie? W bajki wierzysz? A na przyszłość Ra to bóg słońca.
-To ty mi gadasz o wężu jedzącym słońce. Bogowie to nie żadne bajki, jakby tak było, na pewno nie było by mnie. Jestem synem Posejdona, boga mórz i oceanów.
Czy kiedykolwiek czuliście się jakbyście zaczynali popadać w paranoję albo jakieś rozdwojenie jaźni? Bo czułam się jakby część mnie wiedziała, że Percy mówi prawdę, ale byłam uparcie przekonana, że to egipscy bogowie są tymi prawdziwymi. No przecież sama się o tym przekonałam! To było już jakieś...nienormalne!   -Słuchaj Percy, ja cię naprawdę lubię, ale...no proszę cię! Wiem kim jestem tak? Przekonałam się o istnieniu całej kultury starożytnego Egiptu! Chyba nie wciśniesz mi, że bogowie biegają z Grecji do Ameryki robić dzieci! nawet jeżeli by istnieli to przecież Olimp jest w Europie! A jakoś nie chce mi się w to wszystko wierzyć!-mówiąc to, nie miałam pojęcia jak bardzo się pomyliłam, ale w tym momencie nie interesowała mnie przyszłość.
-Powinniśmy pogadać z Chejronem, zaprowadzę cię do obozu, wszystkiego się dowiesz...poza tym mi też należą się wyjaśnienia.-powiedział Jackson.
-O nie! Nie idę do żadnego obozu, jeżeli mamy gdzieś iść to do Domu Brooklyńskiego! Tam wszystko wyjaśnimy!-odpowiedziałam.
-Nie mamy czasu na kłótnie, jako, że podejrzewam, że jesteś półkrwi i własnie mniej więcej czegoś się dowiedziałaś przewiduję, że potwory już na nas polują. Jeżeli tak ci zależy to wrócimy tu, możemy jeździć do miasta i tak dalej.
Chyba ten tekst o potworach na mnie podziałał. Zgodziłam się stawiając kilkanaście warunków w tym też, że mogę się później porozumieć z Sadie i Carterem w tej porypanej sprawie. Nie wiem jak ale Percy ściągnął do nas czarnego, skrzydlatego konia, powiedział, ze nazywa się Mroczny. No i tak oto zaczął się mój lot liniami "Air Pegaz" do Obozu Herosów.    
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki tam porypany rozdział. Nudziłam się i to strasznie więc napisałam go w 2 godziny i chyba nawet nie jest taki zły, tylko mam wrażenie, że nieogarnięty, ale cała ta sytuacja była nieogarnięta. Dedyk dla Kath, która pewnie znowu zażąda któregoś z chłopaków bez koszulki <3.
Czytałeś = skomentuj, anonimowi też mogą.                         

3 komentarze:

  1. Super *.* Mega rozdział ^.^ Dzisiaj krótki komentarzyk bo w sumie to nie wiem co pisać :D
    Pozdrawiam i weny życzę ;)
    ~Miix

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity! Kocham ten rozdział. <3
    Wiesz, wiem, że się będziesz tym jarać i w ogóle, ale Percy jest słodki. :3 A twoja postać (Już zapomniałam imienia. xD) mnie rozwala! Te hasła, ochy i achy! <3 Piszesz cudownie i chyba to wiesz, wężowo głowy podwójny kociak też był całkiem uroczy.
    Czekam na kolejny, wybacz, że tak krótko. :)
    NMBZT. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W związku z chwilą wytchnienia od nauki postanowiłam nadrobić zaległości i wziąć się wreszcie za Twojego bloga, o! Słucham sobie muzyczki, którą wrzuciłam i OMNMOMNOMNOMNOMNOMNOMNOM tak przyjemnie się przy tym czyta.
    Bardzo zabawny dialog Percy'ego i Kate. Uśmiałam się :D Linie "Air Pegaz" mnie rozwaliły! Po prostu leżę i kwiczę hahaha
    Rozdział jak najbardziej pozytywny, fajnie im wyszło pokonanie potwora. No i ciekawi mnie co się stanie, kiedy te dwa światy - egipski i grecki - się zderzą w Obozie. I CO BĘDZIE POTEM WOWOWOWOW

    OdpowiedzUsuń