Strony

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 25

      Następne godziny zlewały się ze sobą. Czułam się jakby wszystko się we mnie wyłączyło, zachowywałam się jak automat. Nie wiedziałam kiedy pojawili się inni herosi. Reyna i Annabeth były pierwsze. Mówiły coś, ale do mnie nic nie docierało. Nico praktycznie wyciągnął mnie z pokoju, czułam się jakbym zapomniała jak sterować własnym ciałem.Chłopak delikatnie, ale stanowczo chwycił mnie za ramiona i sprowadził po schodach. W połowie drogi na dół minął nas Octavian, słyszałam jak awanturuje się z dziewczynami, ale dla mnie były to tylko bezsensowne wrzaski, których nie rozumiałam. A później nagle znalazłam się w swoim pokoju, chociaż nawet nie wiedziałam kiedy.
     Nico bez słowa posadził mnie na łóżku i odłożył mój sztylet na szafkę. Nadal otępiała położyłam się na boku i oparłam głowę o poduszkę. W uszach nadal dźwięczały mi krzyki dziewczyny, przed oczami miałam plamy krwi, a kiedy je zamykałam widziałam potwora, którego zabiłam. W końcu skończyło się tym, że wpatrywałam się w drzwi i zaciskałam dłonie na poszewce.
     Nagle na nadgarstku poczułam chłodne palce Nico. Wzdrygnęłam się, ale nie zabrałam ręki, w jakiś sposób to mi pomagało. Niepewnie spojrzałam na chłopaka, a on na mnie. Poczułam się dziwnie kiedy zauważyłam, że syn Hadesa wygląda prawie tak, jakby się martwił.
- To nie twoja wina, starałaś się. - Powiedział cicho, ale stanowczo.
- Ja... Popatrzyłam na niego i nie wiedziałam co zrobić. - Wyjąkałam uciekając wzrokiem w bok.
      Miałam wrażenie, że ta jedna chwila będzie prześladować mnie przez najbliższy czas. Błyszczące oczy potwora przypominające czarne dziury, które w każdej chwili mogły mnie pochłonąć. Jego zęby, które rozerwały gardło Rzymianki bez większych problemów. A ja mogłam jedynie stać i patrzeć jak dziewczyna umiera. Pierwszy raz bałam się tak bardzo, że nie potrafiłam się ruszyć.
- Nie twoja wina, że się bałaś. Potwory nie powinny się tu pojawiać, nikt nie będzie cię winił. - Odpowiedział Nico przysuwając się nieco bliżej.
- Przecież już walczyłam z potworami i demonami. Na bogów, Nico, kiedy pierwszy raz zobaczyłam demona wcale się nie bałam! Rzuciłam w niego trampkiem, ale to nie ma nic do rzeczy, wiesz o co mi chodzi! - Nawet się nie zorientowałam kiedy poderwałam  się z łóżka.
      Byłam na siebie wściekła. Czemu nie potrafiłam nic zrobić?! Chociaż raz mogłabym zrobić coś dobrze, a nie zachować się jak ostatnia ofiara! To przeze mnie tamta dziewczyna nie żyła. Miałam okazję do zabicia tego potwora, a tego nie zrobiłam. Gdybym pomyślała chociaż chwilę wcześniej byłoby inaczej.
- Każdemu się czasem zdarza, nie powinnaś się winić. - Stwierdził Nico delikatnie przytrzymując mnie za nadgarstki. - Obwinianie się nic ci nie da. Teraz powinniśmy zająć się tym, skąd ten potwór się tu wziął. - Dodał próbując zwrócić moją uwagę na coś innego.
- Jeżeli czary ochronne słabną tutaj na Long Island może dziać się to samo. Z drugiej strony ktoś mógł go tu wezwać, co też nie jest ciekawą opcją. - Westchnęłam niepewnie spoglądając w jego ciemne oczy.
- Jeżeli granice by słałby to nie byłby tylko jeden potwór, ktoś musiał go tu wezwać. - Odpowiedział chłopak. 
- Czyli mamy szpiega czy coś w tym stylu? Świetnie, nic więcej mi się nie marzy. - Mruknęłam. 
      Właśnie wtedy usłyszałam, że po schodach wchodzi kilka osób i usłyszałam głosy Reyny, Annabeth i Jasona. Świetnie, czeka mnie przesłuchanie, a dopiero co udało mi się przestać o tym myśleć. Lekko odsunęłam się od Nico odwracając wzrok. Chłopak szybko się podniósł i podszedł do drzwi. 
- Nico, poczekaj. - Poprosiłam przypominając sobie czemu w ogóle go szukałam. Popatrzył na mnie pytająco, ale nic nie powiedział, więc mówiłam dalej. - Wcześniej... To znaczy zanim to się stało chciałam cię o coś zapytać. - Zaczęłam przyglądając się mu uważnie. Oczywiście miałam tyle szczęścia co zawsze.
      Zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej drzwi otworzyły się, a do środka zajrzała Annabeth, zaraz za nią widziałam Reynę, a na końcu był Jason. Nico powiedział coś szybko i prześlizgnął się obok nich i byłam prawie pewna, że rzucił Jasonowi jedno z tych spojrzeń potrafiących zabijać. Jason najwidoczniej nic sobie z tego nie zrobił bo wszedł zaraz za dziewczynami. 
      Od razu było widać, że wszyscy zostali niedawno wyciągnięci z łóżek. Na koszulce Jasona zauważyłam plamy krwi, Annabeth i Reyna były rozczochrane i dało się zauważyć, że musiały ubierać się nie zwracając uwagi na to, co zakładają. Ann wysiliła się na uśmiech i usiadła obok mnie.

***

      Poszłam spać dopiero kiedy niebo zaczynało się już robić różowe i byłam na tyle zmęczona, że nawet żadne sny mnie nie prześladowały. Kiedy około dwunastej usłyszałam dzwonek telefonu obiecałam sobie, że przy najbliższej okazji zamorduję tego nędznego mugola, który odważył się mnie obudzić. Nawet nie sprawdzałam kto dzwoni, po prostu odebrałam i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Czego? - Burknęłam próbując zmusić swoje powieki do posłuszeństwa, ale te jak na złość ciągle chciały się zamknąć. 
- Obudziłem cię? - W słuchawce usłyszałam głos Cartera. Teraz już byłam pewna, że go zamorduję.
- Nie zadawaj durnych pytań i mów po co dzwonisz. - Odpowiedziałam tłumiąc ziewnięcie.
- Mogłabyś przyjść na Brooklyn, w miarę szybko? - Zapytał chłopak. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że brzmi o wiele poważniej niż zwykle.
- Jestem w Californii, Carter... - Westchnęłam. - Postaram się być przed trzecią. - Dodałam i niechętnie podniosłam się z łóżka.
- Co, na Horusa, robisz w Californii? - Usłyszałam w odpowiedzi. 
- Zabijam ciekawskich magów. - Odparłam i rozłączyłam się. 
      Ziewnęłam głośno przeciągając się i przetarłam oczy rozcierając resztki kredki do oczy pod powiekami. Pewnie wyglądam teraz jak panda, ale mniejsza o to. Zebrałam pierwsze lepsze ubrania i dowlokłam się do łazienki nadal przeklinając Cartera. Mimo to jednak nie potrafiłam się na niego tak naprawdę wściekać. Mogło chodzić o Sadie, a teraz jeżeli chodziło o nią chodziło też o Percy'ego.
      Kiedy stanęłam przed lustrem zobaczyłam bardzo zaspaną, rozczochraną wersję siebie. Zaczęłam się przebierać ociągając się jak przed wyjściem do szkoły. Ogólnie nic mi się nie chciało, marzyłam jedynie o wróceniu do łóżka i wtuleniu się w miękką poduszkę. I znowu to, czego chcę jest oddalone o lata świetlne od tego, co muszę zrobić. 
      Ogarnięcie się zajęło mi jakieś pół godziny, a musiałam jeszcze coś zjeść, porozmawiać z Reyną, Annabeth i wymyślić jak dostać się do Nowego Jorku. Świetnie, a biorąc pod uwagę wyjaśnienia miałam naprawdę mało czasu do trzeciej. Westchnęłam cicho i wybiegłam na korytarz. Tam wpadłam na Clarisse. Dziewczyna raczej nie poczuła zderzenia dzięki spiżowemu pancerzowi, ale ja przywaliłam prosto w niego czołem i wylądowałam przed nią z cichym jękiem. Przed oczami zawirowała mi cała galaktyka gwiazd, a czoło najprawdopodobniej będę miała przyozdobione pięknym siniakiem.
- Hej, uważaj. - Usłyszałam głos Clarisse. Uniosłam głowę i spojrzałam na nią. Włosy miała przewiązane czerwoną bandamką, pod spiżowym napierśnikiem miała koszulkę moro, a w dłoni trzymała swoją włócznię.
- Przepraszam. - Odpowiedziałam podnosząc się z podłogi przy okazji rozcierając swoje czoło. - Powinnam patrzeć czy na kogoś nie wyskakuję. - Westchnęłam potrząsając głową. 
- Gdzie się tak śpieszysz? - Zapytała córka Aresa przyglądając się mi uważnie. - Dzieci Afrodyty są spokojniejsze kiedy słyszą o przecenach w swoich ulubionych sklepach. - Stwierdziła z krzywym uśmieszkiem. 
- Muszę coś zrobić. - Odpowiedziałam szybko i chciałam już biec dalej, ale dziewczyna złapała mnie za ramię i popatrzyła na mnie z góry. 
- To ma coś wspólnego z tym potworem? - Zapytała z miejsca. 
      Lekko zmarszczyłam brwi. Inni już też wiedzieli? Świetnie, zaraz zacznę skakać z radości! Jeszcze tego brakowało. 
- Nie, raczej z przemądrzałym bratem mojej przyjaciółki. A co do tego potwora nie wiem nic, poza tym co stało się wczoraj. - Odpowiedziałam szybko. - A teraz przepraszam... - Dodałam i rzuciłam się biegiem do schodów. Usłyszałam jeszcze jak Clarisse krzyczy coś za mną, że nieźle poradziłam sobie z tym czymś, ale nie zwróciłam na to zbyt wielkie uwagi. 
      Wypadłam na brukowaną uliczkę w tłum Rzymian zajętych swoimi sprawami. Chyba jeszcze nie wiedzieli o tym, co działo się w nocy. I dobrze. Pobiegłam w stronę granicy miasta. Już wcześniej wychodziliśmy na treningi poza Mały Rzym, bo Terminus nigdy nie zniósłby broni w mieście. Byłam pewna, że sam fakt, że wczoraj zadźgałam potwora nożem przyprawiał go o palpitacje, o ile posąg mógł je mieć. Zatrzymałam się tylko raz, żeby kupić gorącą czekoladę i kilka bułek z czekoladą na bardzo spóźnione śniadanie. 
      Przebiegłam całą odległość do obozu w czasie krótszym niż pięć minut, naprawdę nie miałam pojęcia jak mi się to udało, szczególnie z kubkiem pełnym czekolady i bułkami, w tym jedną w zębach. Wpadłam do obozu i przepychając się między Rzymianami rzuciłam cię w stronę principiów. Niektórzy coś za mną krzyczeli o niezdyscyplinowanych Grekach, odpowiedziałam im co o nich myślę, oczywiście po arabsku, żeby mieli zajęcie na resztę dnia. Jeszcze zanim dotarłam wpadłam (dosłownie) na Reynę i Annabeth. Nie mam pojęcia co je obie łączyło, ale wydawało się, że idealnie się dogadują. Z resztą to nie moja sprawa. 
- Hej. - Wysapałam kiedy już pozbierałam się po kolejnym zderzeniu. - Mam sprawę, pilną. - Dodałam. 
- Nie da się nie zauważyć. - Stwierdziła Reyna. 
- Wydaje się, że czujesz się lepiej niż wczoraj. - Dodała Annabeth. 
- Nic mi nie jest. - Odpowiedziałam od razu. - Ale mam mało czasu.
      Reyna zaprowadziła nas obie do principiów. Ja po drodze zdążyłam wypić czekoladę i zjeść bułki przy okazji tłumacząc skąd całe to zamieszanie. Istniała teoria, że przejmowałam niektóre nawyki Sadie, albo ona moje, w każdym razie obie mówiłyśmy z prędkością kilkudziesięciu słów na minutę jak nie szybciej, wiec jeszcze zanim dotarłyśmy na miejsce wyjaśniłam już wszystko. 
- Tak teraz chcesz wrócić do Nowego Jorku? - Zapytała Annabeth kiedy w końcu przestałam mówić. 
- Tylko na tyle, ile będzie trzeba. Najwyżej dwa dni jeżeli będzie to jakiś większy problem. - Odpowiedziałam dopijając czekoladę. 
- Jak chcesz się tam dostać w tak krótkim czasie? - Wtrąciła Reyna patrząc na mnie uważnie. 
- Przez Duat zajmie to najwyżej kilka minut, tylko potrzebuję jakiejś łódki, to chyba też da się załatwić. - Wzruszyłam ramionami. 
- Twierdzisz, że jesteś w stanie upchnąć gdzieś tam łódkę? - Zdziwiła się Annabeth. 
- Teoretycznie jest to możliwe, ale nigdy nie próbowałam. Mogłabym wejść do rzeki i spróbować bez, chociaż nie słyszałam, żeby ktoś tak robił. Poza tym... - Westchnęłam cicho i mimowolnie się wzdrygnęłam. Nigdy nie weszłabym tak do rzeki. - Nieważne. Potrafiłabym powiększyć miniaturową wersję jakiejś łodzi, a tak się składa, że to chyba bym znalazła. - Dodałam szybko.
- Skoro tak nie widzę problemu, ale dwa dni, nie więcej. Jeżeli coś się stanie masz poinformować nas, albo Chejrona. - Zgodziła się Reyna. 

***

Wiem, jestem potwornym leniem i tak dalej. Ogółem niezbyt podoba mi się ten rozdział, no ale już musi być bo inaczej tego nie poskładam. Ogółem to nie wiem co mam jeszcze napisać. Proszę mnie nie zabijać. Komentarze jak najbardziej wskazane, nawet takie krótkie :) 

38 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Czekałam na ten rozdział od dłuższego czasu, no i się doczekałam. Muszę przyznać jest super! Ciekawi mnie ten potwór oraz zniknięcie Sadie i Percy'ego. Nie pozostaję więc nic innego jak oczekiwać rozdziału 26.
    Weny, pozdrawiam!
    PS: Wpadnij do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga... Albo i nie, nie wiem, czy ktoś nie napisze przede mną...
    No, ale co do rozdziału, to GENIALNY! To znaczy... Trochę krótki jak na Ciebie, albo tak mi się tylko wydaje, ale cóż...
    Nico taki słodki i miły <3 No zupełnie jak nie on <3 ^^ Uwielbiam go ^^
    Ciekawe o co mu chodziło... To znaczy się Carterowi, a nie Nico ;P
    Ciekawa jestem też co z Side i Percy'm... Mam nadzieję, że wyjaśni się to niedługo :)

    Pozdrawiam, weny życzę, żelków i czasu i z wielką niecierpliwością czekam na next,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzecia... faq it ;-;
    NICO <3
    ale nadal ma być Nico x Kate! ;-;
    Rozdział zajekurwabisty ^^ <3
    Trochę krótko, ale po wczorajszym na blogu o DA/PJ chyba było wiadome, że ten będzie krótszy... <3
    Spadam czytać Alico *^*
    Weny (i ogórków) ;*
    ~Mad ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zmęczona, powinnam uczyć się do poprawy z matmy i na kartkówę z hiszpańskiego, a ci komentuję. Widzisz, jak wysoko jesteś w hierarchii mojej ważności, pomijając fakt, że w tej chwili wszystko jest wyżej niż nauka? XD
    Dobra, niezła przyjaźń. Z Nowego Rzymu aż do Nowego Jorku. Ja bym tak nie potrafiła xD Dla mnie jedna dziesiąta miasta, kiedy mi się nie chce, jest nie do pokonania. Ale czo tam.
    Chciałabym doświadczyć zabijającego wzroku Nico. Zapewne wyglądałby wtedy ultrasłodko. Chociaż fakt, że większość osób ma dla chłopaka o parę lat od siebie młodszego i o wiele drobniejszego stosunek jak do zarazy ze względu na jego przerażającą aurę mogłaby sprawić, że doszłabym do wniosku, że to jednak nie tak, to i tak Nicoś jest super ekstra uroczy.
    Niezdyscyplinowani Grecy. Pfff.
    Krótko, ale chyba mam zbyt wiele rzeczy do zrobienia xD Wybacz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero niedawno natrafiłem na ten blog i muszę Ci przyznać, że jest całkiem dobry. Jednak czytałem lepsze, ale nie masz się co denerwować, nie jestem hejterem. Jak na chłopaka może się to wydawać dziwne, ale jestem bardzo wyczulony na składnię i interpunkcję. Zauważyłem, że czasami stawiasz przecinki prawidłowo, ale tylko czasami. Powinnaś wiedzieć, że przed czasownikami zakończonymi na -ąc ZAWSZE stawia się przecinek, ale pewnie już to słyszałaś. Zdarza się też, że budujesz zbyt długie zdania, a przecież można je podzielić na dwa krótsze, prawda? :)
    Zbyt często używasz też słowa "czemu", które można zastąpić innym, na przykład pytaniem "dlaczego". To wygląda o wiele profesjonalniej. Nie mam na myśli jednak tego, byś w ogóle nie używała słowa "czemu", ale w mniejszych ilościach.
    Mam nadzieję, że dogłębnie przemyślisz moje rady.
    Powodzenia w pisaniu,
    Dragon Warrior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wcale się nie denerwuję, sama wiem, że istnieją lepsze ff czy opowiadania o niebo lepsze od moich. Hejterów też się nie boję, tak nawiasem. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi, postaram się wszystko poprawić, ale przyznam, że interpunkcja jest moją najsłabszą stroną. Przecinki są moim odwiecznym problemem, chociaż staram się zwracać na nie większą uwagę wychodzi, jak wychodzi. Długie zdania też staram się ograniczać, ale też wychodzi jak wychodzi, czasami sama nie wiem kiedy przerwać i to jest problem. I oczywiście postaram się eliminować powtórzenia.
      Naprawdę dziękuję za komentarz i obiecuję, że będę starała się poprawić :)

      Usuń
    2. A brałaś pod uwagę to, żeby wziąć betę, czyli osobę, która poprawia rozdziały?
      Masz jeszcze taką opcję w Wordzie, sprawdzającą poprawność gramatyczną i interpunkcyjną.

      Usuń
    3. No niestety Worda nie posiadam, bo mi się popsuł i jedynie można w nim odczytywać pliki, ale pisać i edytować już się nie da. A co do bety, to przyznam, że nie pomyślałam o tym, ale teraz wezmę to pod uwagę.

      Usuń
  6. Polecam szczerze blog pewnej dziewczyny,która moim zdaniem pisze lepiej niż Riordan (błagam nie zabijaj :p). Blog nie jest o tematyce PJ, ale myślę, że powinnaś go odwiedzić, może wzbogacisz swoje słownictwo, odwiedzając blog tej siedemnastolatki. A oto adres:
    http://kakashihatakelife.blogspot.com/
    Dziewczyna naprawdę świetnie pisze, a błędy popełnia rzadko (nie mam na myśli literówek, bo każdy je popełnia). Autorka pisze bez pomocy bety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem się podpisać :)
      Dragon Warrior

      Usuń
    2. Spokojnie, proszę, nie zabijam za wyrażanie własnej opinii, rozumiem, że każdy lubi co innego i ma do tego pełne prawo o ile w chamski sposób nie obraża innych :) A co do adresu i autorki to jest mi on znany, jednak tu pojawia się kilka małych "ale". Przyznam, że nie interesuje mnie "Naruto", a czytanie o czymś, co cię nie interesuje nigdy nie jest przyjemne. I nie chcę tutaj obrażać autorki, jednak powiem, że znam ją osobiście (jeszcze rok temu byłyśmy w tej samej klasie) i nasze stosunki nie są zbyt przyjemne, przynajmniej w moim odczuciu. Zaznaczam, że osobiście chciałabym to wyjaśnić, a nie pozostawiać to tak, jak jest teraz, ale nie chcę być nachalna czy coś podobnego. No i jak już wspomniałam, znamy się i wiem, że ona nie jest najlepiej nastawiona do tematyki PJ, więc wątpię, żeby się zgodziła.
      Oczywiście jestem bardzo wdzięczna za dobre chęci i pomoc. :)

      Usuń
    3. Spoko, nie wiem, co było między wami, wiem tylko, że autorka nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, z tego co mi na gg pisała. Uznała także, że ze względu na jej poprzednie słowa, nie powinnaś się z nią kontaktować, ponieważ ona sobie tego nie życzy.
      Dragon Warrior

      Usuń
    4. To też wiem, dla tego tym bardziej nie szukam kontaktu. Jeżeli ona sobie tego nie życzy to jej sprawa, dla mnie jest to obojętne i uszanuję jej decyzję. Niech robi jak chce, dla mnie ważne jest to, żeby nie skakać sobie do gardeł, nie chcę żadnych konfliktów.

      Usuń
    5. Nie chcę być nieuprzejmy, ale rok temu ponoć oskarzyłaś ją o coś, czego nie zrobiła. Znam ją o wiele dłużej niż ty, więc wiem, że nigdy by nie zrobiła czegoś takiego. Przepraszam, że piszę to tutaj, ale nie miałem pojęcia, gdzie to wstawić.

      Usuń
    6. Wiem o co chodzi i nie chcę się o to wykłócać, ale nie wiadomo kto to zrobił, a muszę przyznać, że miałam podstawy tak sądzić. Chcę oczywiście zaznaczyć, że nigdy tak naprawdę nie przyznałam, że to koniecznie musi być ona, nie wiem kim była ta osoba, jednak na swoją obronę powiem, że ona nie tylko mi dawała podstawy do podejrzewania jej o to. Naprawdę nie chcę się o to kłócić i nie wiem jak ona to przedstawia. Nie przepraszaj, bo skoro nie masz ze mną innego kontaktu to możesz jedynie tu napisać.

      Usuń
    7. Tylko że wiesz. Podejrzenia to jedno a oskarżenie to co innego. Pamiętaj, że bez dowodów nie można oskarżać. Tak na przyszłość ;)

      Usuń
    8. No, a ja miałam jedynie podejrzenia, jeżeli ktoś to przekręca to już nie moja wina. Nie jestem tu po to, żeby kogokolwiek obrażać. Jak już napisałam nie chcę konfliktów. Nie chcę być też wredna, ale jeżeli ona ma jeszcze jakiś problem to wolałabym wyjaśnić to osobiście. Wiem, że nie chce ze mną kontaktu, ale wyręczanie się innymi to nie jest sposób.

      Usuń
    9. Nie, nie ma żadnego problemu. Po prostu piszę, jak to z mojego punktu widzenia wygląda i tyle.

      Usuń
    10. Spoko, rozumiem. Wiem, że każdy może to rozumieć inaczej ze względu na to od czyjej strony zna sytuację.

      Usuń
    11. nie ma to jak Ania anonim xd
      btw. rozdział świetny :D
      (wcale nie czytałam xd)

      Usuń
    12. A masz dowód na to, że to ja pisałam? Nie chcę robić problemów, bo to nie o to chodzi, tylko, że wiesz, nie nie możesz tego zakładać. Wiem, kto ten komentarz napisał. Tak się składa, że to mój kolega Maciek, który PRZYPADKIEM trafił na tego bloga i mu się spodobał. A skąd wiem, że to on? Bo napisał mi esemesa.
      Dziękuję za uwagę/.

      Usuń
    13. Bosz, nie róbmy dramatów, proszę! Monte nie powinna tak z miejsca czegoś zakładać, to jest jakieś nieporozumienie. Ja naprawdę nie chcę żadnych konfliktów. Przypadki się zdarzają i rozumiem to, naprawdę nie mam problemu, chciałam tylko to wyjaśnić.
      To wszystko.

      Usuń
    14. Tu akurat muszę się z Tobą zgodzić. Po co niepotrzebnie wszczynać kłótnie (które i tak nikomu nie służą na dobre)? A Maciusiowi naprawdę podoba się Twoja twórczość i niech tak zostanie.

      Usuń
    15. Zgadzam się i cieszę się, że podoba się mu i naprawdę jestem wdzięczna za zwrócenie mi uwagi na błędy, konstruktywna krytyka zawsze się przyda.

      Usuń
    16. Mam małe info od niego. Słyszałam, że zamierza stworzyć blog o SW. Nie wiem, kiedy, ale najprawdopodobniej w wakacje. Ma już napisany prolog, tylko musi go dopracować.

      Usuń
    17. O jak miło, zawsze chętnie poczytam :)
      A tak by the way, wiem, że nie przepadasz za mną, ale miałabym prośbę. Czy mogłybyśmy w końcu wszystko między sobą wyjaśnić? Bo wydaje mi się, że jest trochę niedopowiedzeń, a naprawdę nie chcę żadnego konfliktu.

      Usuń
    18. Muszę to przemyśleć, ale dam znać. Wiem, że nie byłam święta, ale cóż... ty też, jednak nie chcę robić problemów. Ale naprawdę muszę to dogłębnie przemyśleć.

      Usuń
    19. Okey, jak najbardziej rozumiem, wiem, że też nie jestem bez winy.

      Usuń
  7. Ojeju! Ja chcę kolejny rozdział! *^* Piszesz świetnie oby tak dalej!! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! A ja już miałam nadzieję, że może JUŻ w tym rozdziale coś się zadzieje między Nico i Kate, bo mam ogromną nadzieję, że w końcu będą razem :3 Niecierpliwie czekam na nex, jak najszybciej dodaj rozdział i życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Zacznę tym, że przepraszam za brak mojego kom. przy ostatnim rozdziale,ale po przeczytaniu nie wiedziałam co napisać ( w sensie, że rozdział bym sam w sobie świetny i nie potrzebował uświadamiania innym, że taki właśnie jest ;-; ) Tak wiem moja jakże normalna logika :p

    Bardzo podoba mi się jak przedstawiłaś tego potwora i to jaki emocjonalny wpływ na Kate miało spotkanie z nim
    Wielki plus masz za to :D
    Często w samej książce Riordona czytając opisy potworów nie miałam wrażenia, że są one groźne czy też straszne ba nawet sam Tartar nie wydawał mi się straszny :p
    A ty pokazałaś (według mnie) prawdziwe oblicze potworów ze świata herosów. Czytając książkę dość trudno uświadomić sobie, że codziennie ginął jakiś heros i jak mogły wyglądać osoby, które widziały śmierć przyjaciela. Wiadomo, że potwór nie pacnął herosa raz,a ten już padł, nieee...to było bardziej brutalne ! I ty to przedstawiłaś co bardzo, ale to bardzo mi się podoba ^^
    Taka ja Sadystka ;-;

    Osobiście nie jestem wielką fanką robienia z Nica geja (nie mówię, że ty go takiego robisz ;] ) czy tez samego Percico, dlatego nie lubię fragmentów gdzie wspominasz czy też jakby (kurcze zgubiłam słowo) zahaczasz ? zgubiłam i nie znajdę... no wiesz o co chodzi xD do jakby uczucia jakim Nico darzy-darzył Percy'ego, ale i tak wciąż kocham całokształt twojego bloga :D
    Czekam na KatexNico <3
    Jestem ciekawa czy ich połączysz i jak to się stanie ;]
    Nie oszukujmy się Kate jest dość... hmmm. nietypową dziewczyna i raczej się na Nica nie rzuci w akcie miłości ;-;
    Więc jestem ciekawa jak to będzie :D

    Pozdrawiam ;*
    I zapraszam na mojego drugiego bloga :D
    http://not-a-demigod.blogspot.com/

    No nie wiem co tu jeszcze napisać :p
    Może małe przedłużenie komentarza ?
    Nie no nie będę taka chamka :p
    Chociaż w sumie właśnie to robię :p
    No to już przestaję i jeszcze raz pozdrawiam ^^

    Haha przedłużania nigdy dość xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Bosz, Nico <3
    Fajnie przedstawiłasś potwora i reakcję na niego :))
    Rozdział po prostu genialny, boski, super znakomity! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Przegaenialnościowe :P Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział / Thalia Parkinson

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zobaczyłam wczoraj wieczorem link na fb, myślę sobie - nazwa ciekawa, zajrzę i tak nie mam co czytać...
    Powiem krótko - GENIUSZ z Ciebie jakich mało. <3
    Zazdroszczę opisów i w ogóle odwagi, żeby pokazywać to co tworzysz. Sama chciałabym tak kiedyś i chyba dzięki Tobie zacznę.
    Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały
    xoxo
    -A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniałe.Chcę jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  15. Och kiedy kolejny rozdział?
    Ten blog to jeden najlepszych jakie czytałam no i jest tam sporo Nico jak ja go kocham!
    Więc mam nadzieję że to tylko krótka przerwa i niedługo znowu pojawi się tu kolejny świetny rozdział.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę szczera: nie mam pojęcia.
      Ostatnio moja wena postanowiła mnie olać, poza tym trochę się ostatnio podziało i mam okropny humor co też nie wpływa pozytywnie na procesy twórcze. Ale postaram się dokończyć to, co zaczęłam jak najszybciej.

      Usuń